niedziela, 30 września 2012

Rozdział 19


#Zayn
-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że zadzwoniłeś. Choć nie ukrywam, że byłam bardzo zdziwiona kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam twój numer – zaśmiała się Perrie, biorąc łyk koktajlu zamówionego przeze mnie.
-A ja cieszę się, że zgodziłaś się spotkać… Choć nie ukrywam, że długo zastanawiałem się czy powinienem zadzwonić – odwzajemniłem uśmiech dziewczyny.
-Ale chyba nie żałujesz, co ?
-To się jeszcze okaże.. Dzień się jeszcze nie skończył
-Co racja to racja.. Ale przyda ci się odrobina kontaktu ze starą przyjaciółką i chwila odpoczynku od tej twojej fantastycznej 4 wariatów. – uśmiechnęła się promiennie – Dobra a teraz koniec tego słodzenia. Gadaj jak się trzymasz ? – wiedziałem że nie obejdzie się bez ominięcia tego tematu
-Jako tako. Bywają lepsze i gorsze momenty. Lepsze to ten czas gdzie mam tyle na głowie, że nie mam nawet czasu pomyśleć o tym czy jestem głodny, a gorsze to te kiedy nie robię nic, oprócz siedzenia wyśmienicie przy tym wyglądając.
-Zapomniałam już o tym  jak to ty skromny jesteś.. I niech zgadnę.. Chłopcy dają ci masę zadań żeby zająć czymś twoją głowę ?
-Dokładnie tak.. Jednak często gdy o niej nie pomyśle mam wyrzuty sumienia. Czuję jakbym o niej zapomniał a tego nie chcę..
-To o oczywiste, że nie chcesz o niej zapomnieć Zayn.. ale.. Ale jej nie ma. To że o niej nie pomyślisz czy zaczniesz układać sobie życie na nowo, to nic złego. Masz prawo żyć teraźniejszością a nie przeszłością..
-Chcę po prostu wiedzieć gdzie ona jest i dlaczego zostawiła nas wszystkich bez jakichkolwiek wyjaśnień.. Tylko tyle chcę.. Chyba na tyle zasługuję, prawda ?
-Jasne że tak ! Ale.. Ale nie będziemy się tu smutać i nie po to się z tobą umówiłam żeby dobijać cię i przypominać o Amandzie.. Umówiłam się po to żebyśmy spędzili czas jak starzy dobrzy przyjaciele, wesoło i miło.. A więc co robimy dalej ? Całego  dnia w kawiarni nie przesiedzimy, nie ?
-Na pewno nie.. No to może.. Jest 16, pogoda nie dopisuje, Liam z Danielle gdzieś wyszli, Louis i Eleanor są w Doncaster, a Harry zabrał gdzieś Nialla i wyjechali o 8 rano.. To oznacza ze w domu nikogo nie ma i możemy iść do mnie obejrzeć jakiś film – zaproponowałem.
-Czyli to co kiedyś ! Jestem jak najbardziej za. Lecz podejrzewam ze najpierw wstąpimy do sklepu po chipsy, popcorn i takie tam, prawda ?
-eeee.. Taak. Horan ze Styles’em zabrali wszystko ze sobą i zostawili mi tylko chleb i masło..
-A więc kierunek Tesco !! – klasnęła w dłonie chichocząc.

Zapomniałem już jaka ta dziewczyna jest wesoła i żywiołowa. Zawsze pełna energii, a jej uśmiech zaraża wszystkich dookoła. Zawsze promienieje. Przyznam, że brakowało mi jej. Długo się  nie widzieliśmy, a jej pozytywizm zdecydowania wpływa na mój nastrój. Wpływa zmieniając go na bardziej pozytywny, co jest jak najbardziej dobre.
Jednak jest tylko i wyłącznie moją przyjaciółką. Nie wyobrażam sobie abym mógł ją pokochać.. Pokochać jako dziewczynę z którą spędziłbym resztę życia. Bo czy ją kocham ? Kocham, ale tak jak Ritę, Louisa, Liama, Nialla i Harrego.

-Weźmy te – proponuje Perrie stojąc przy półce z chipsami.
-Nie. Weźmy te – wyjmuję paczkę chipsów Lay’s o smaku pikantnego kurczaka.
-No chyba cię po… Sam będziesz je jadł.. Bierzemy zieloną cebulkę
-Nie. Po niej będzie jechało cebulą z buzi..
-Jechać to może samochód po ulicy.. I tak nie będziesz się z nikim całował więc nikomu nie będzie to przeszkadzać.. – patrzę na nią z uniesioną brwią – No chyba że masz coś w planach z chłopakami, no ale to ja już nie będę zagłębiać się w szczegóły.. Wydaję mi się że jak coś to masz szczoteczkę do tych swoich pięknych białych kiełków, no nie ? – patrzy na mnie tym swoim proszącym wzrokiem, a ja ją zabijam swoim. Kiedy nic się nie odzywam, ona bierze to za wygraną i wkłada paczkę do koszyka i odchodzi z pełnym uśmiechem. Nie dając za wygraną, a jednocześnie idąc na kompromis biorę i jej paczkę i swoją. Doganiam blondynkę i idziemy w stronę napojów.
-To jakie picie ? – pyta
-Eee.. yyyy..  – rozglądam się po sklepie mając wrażenie, że właśnie rozbłysną się flesz aparatu. – Jakieś jest w domu, chodź. – idziemy do kasy, żeby szybko zapłacić za zakupy i wyjść z marketu.
-Dobra co cię tak pośpieszyło ?
-Paparazzi. Byłem pewien, że ktoś robił nam zdjęcia.
-Ooo.. No to szykuję się na jutrzejsze ploty w tabloidach.. no i ogólnie wszędzie – zaśmiała się, a ja razem z nią. To akurat nie uniknione. Jeśli serio ktoś nas śledził to z pewnością pojawią się plotki. Szczerze mam to gdzieś. Już od jakiegoś czasu nie interesuje mnie nic co piszą lub mówią w mediach. Fajnie byłoby mieć trochę prywatności i móc robić co się tylko chce bez rozpowszechniania tego światu, ale przyzwyczajenie robi swoje. Decydując się na karierę byłem świadomy tego, że moja prywatność ograniczy się do tego, że chociaż może w łazience będę mógł spokoje załatwić swoje potrzeby.. No i tak jest.. chyba że chłopakom będzie się nudzić to nawet podczas brania prysznicu będą w stanie wparować do mojej łazienki z jakąkolwiek głupią wymówką. No ale cóż. Tacy już są moi przygłupawi przyjaciele.
-Kierunek .. apartament panów 1 Direction – mówię poważnym głosem i obejmuję Perrie ramieniem, przytulając do siebie. Jak przyjaciółkę oczywiście.

-To co robimy ? – pyta siadając na kanapie w salonie. Nie czekając na moją odpowiedź, po raz kolejny, robi coś co uważa za słuszne. Mam tu na myśli włączenie karaoke. – Oh Zayn.. Nie daj się prosić.. Pośpiewaj ze mną – po raz kolejny używa sztuczki słodkich oczek, które zawsze na mnie działają.
-Dobra, ale ja wybieram piosenkę
-Ups.. Już wybrałam. – uśmiecha się udając niewinną. Wywracając oczami biorę od niej mikrofon, ciekaw jaką to piosenkę mogła wybrać.
-Jesteś podła – odpowiadam słysząc pierwsze sekundy piosenki Conor’a Maynard’a – Can’t say no.
Mimo mojej początkowej niechęci do gry, wkręciliśmy się w to robiąc turniej kto zbierze więcej punktów. Śpiewaliśmy każdą piosenkę jaką tylko znaliśmy, początkowo śpiewając jak najlepiej, jednak po pewnym czasie darliśmy się już jedno przez drugie.
-Matko co tu umiera ? –usłyszeliśmy w drzwiach głos Harrego i obydwoje wybuchliśmy śmiechem
-To my.. My tylko.. – zaczęła Perrie jednak przez śmiech nie mogła się wysłowić.
-My tylko śpiewaliśmy – dokańczam za nią.
-Spoko Niall… Nic tu się złego nie działo. Malik i Edwards tylko śpiewali – krzyczy Styles w stronę drzwi do Horana stojącego przy samochodzie.
-To faktycznie nic złego.. Taki tam tylko cała ulica zastanawiała się czy ktoś tu umiera – mówi wchodząc z torbą zakupów i stawia ją na blacie. W buzi ma już jednego pączka – Ty a tak swoją drogą.. Jakim cudem wy jesteście w zespołach śpiewając tak jak przed chwilą.. Przecież was powinni wyprowadzić z przesłuchań do X- faktora z takimi głosami
-Widzisz Horan. Masz kiepski refleks – powiedziała blondynka poczym wybuchliśmy śmiechem.
-Ty ja mam lepsze pytanie – zaczął Hazza – Co wgl Perrie Edwards robi w naszym domu ?
-Hmm.. Jak widzisz stoję trzymając mikrofon i sprawiając, że wszystko co szklane w tym domu, zaraz pęknie – mówi ironicznie. Jako iż wiem, że Harry nie przepada za Perrie, a ona za nim, od razu próbuję zapobiec konfrontacji.
-Dobra, sądzę, że powinniśmy iść na górę.
-Nie, nie Zayn. Ja jestem przekonana, że możemy posiedzieć na dole z Horan’kiem i Styles’em. Nie masz nic przeciwko, prawda Harry ?
-Nie no co ty. Choć szczerz to nie wiedziałem, że robimy jakieś zebranie plastikowych pustaków i płytkich osóbek, ale skoro tak bardzo ci zależy to możemy zrobić zebranie twojej jedno osobowej grupy.
-Naprawdę ? Och dziękuje ci Harry – mówi ironicznie, z pełną grą aktorską. – Ale tak sobie teraz myślę.. tak Harry, myślę, wiesz taki fajny proces tam gdzieś w mózgu itp.. Kojarzysz ten organ ? Jest tam gdzieś pod tą czupryną włosów.. Znaczy powinien być. No ale wracając do tematu, tak sobie myślę, że to dziwne że nie wiedziałeś o zebrani pustych i płytkich, skoro jesteś główną osobą w tym TWOIM stowarzyszeniu.. Tak stowarzyszeniu bystrzaku, a nie grupie… i wiesz co jeszcze ci powiem ?
-My idziemy . Cześć ! – rzucam szybko i ciągnę dziewczynę po schodach
-Ej no ! A takie fajne przedstawienie było ! Już popcorn wstawiłem ! – krzyczy Niall za nami.

Kiedy tylko wchodzimy do mojego pokoju, rzucam na nią wściekłe spojrzenie.
-No co ? Wybacz, ale wiesz jak  on na mnie działa
-Tak trudno było się powstrzymać i odpuścić ?
-Tak. Jak widać zbyt trudno, żebym mogła to zrobić.. Dobra zakończymy temat Szopy i dokończymy nasz fajny przyjazny dzień.
-To co teraz robimy ?
-Nie wiem.. Ej – zatrzymuje wzrok na gitarze stojącej w rogu mojego pokoju – Twoje to ?
-No. Tak jakby.. Znaczy nie. To gitara Niall’a, ale ją wypożyczyłem.
-Wziąłeś bez pytania prawda ?
-Tak. On ma ich tyle ze nawet nie zauważy różnicy. A ja potrzebowałem jej.
-Do czego ? Przecież nie umiesz grać . Bo dalej nie umiesz, prawda ? – zapytała, a ja w odpowiedzi wziąłem instrument i zagrałem pierwsze sekundy More Than This. – Wow.. Jednak umiesz. Ale tylko jedną piosenkę czy tak ogólnie ?
-Ogólnie. Zaczęła uczyć mnie grać Amanda, później Niall dał mi jeszcze kilka lekcji, a teraz już umiem. Czasami mam takie momenty, że mam ochotę napisać piosenkę. Wiesz, wieczorami kiedy siedzę i myślę o moim życiu, o Amandzie.. O wszystkim
-Ty a wiesz, że to nie taki głupi pomysł. Choć napiszemy piosenkę.. Pomogę ci..
-To nie takie łatwe. Kiedy byłem z Amandą wszystko było prostsze, wszystko było łatwiejsze – Perrie zrobiła minę jakby wpadła właśnie na niepowtarzalny pomysł..
-Zapisz to !
-Ale co ?
-To ! To co przed chwilą powiedziałeś ! When she was mine, everything was easy, everything was simple ! – wstała z łóżka i pobiegła po jakąś kartkę.. Wzięła cały zeszyt i zapisała kolejno słowa. – Dawaj.. Pomyśl o niej i co ci przychodzi do głowy kiedy o niej myślisz. O tym jak ci jej brakuje.
-Emm.. No nie wiem.. Nigdy nie czułem się tak dobrze jak wtedy gdy z nią byłem ? – powiedziełem, a ona zrobiła zamyśloną minę.
-Never felt so good when she was mine.. A kiedy myślisz o tym czasie z nią spędzonym ? I o tym że ona zniknęła, odeszła .. Tak wgłębi siebie. Ta nienawiść do niej za to.
-Chciałem o tobie pamiętać, nie pominąć żadnej sekundy, Ale teraz chciałbym zapomnieć czas kiedy byłem z tobą. – dziwne uczucie wewnątrz mnie, towarzyszyło mi podczas wypowiadania tych słów. Ale taka prawda. Wolałbym teraz zapomnieć, że cokolwiek nas łączyło i żyć normalnie, jeśli ona ma już nie powrócić.
-Okey.. Zróbmy tak. I wanted to remember, never missed a second, Now I wish I could forget, Forget when she was mine, mine, yeah.. Nie wiem jak tobie ale mi to pasuje na refren. Jak sądzisz ? – pyta zadowolona
-Jak najbardziej się z tobą zgadzam.. To co kontynuujemy ?
-Jasne !
Nie wiedziałem, że pisanie piosenek może być takie łatwe.. No o ile biorą się z twojego wnętrza. Wystarczyło posłuchać głosu serca, zajrzeć wgłęb siebie, a słowa przychodziły z łatwością. W efekcie powstała całkiem ciekawa piosenka.

 *Everywhere I go, everything I do reminds me of you
Just a picture on the wall I'm surrounded by it all
Gotta walk before I fall!
Fall out out on the street
Street light light over me
So far from where I used to be

When she was mine

Everything was easy
Everything was simple
Never felt so good when she was mine
I wanted to remember, never missed a second
Now I wish I could forget,
Forget when she was mine, mine, yeah

What I miss the most, is talking up all night
We laughed until we cried
Now I'm breaking at the seams
Dropping to my knees, nothing left of me!
Black stone turned into dust, my heart wasn't enough
So far from where I used to be

When she was mine

Everything was easy
Everything was simple
Never felt so good when she was mine
I wanted to remember, never missed a second
Now I wish I could forget,

Forget when she was mine, mine, yeah

I wonder if she's out there,
I wonder where she goes, she goes
I wonder what she's doing,
Will I ever know, yeah!

Everything was easy
Everything was simple
Never felt so good when she was mine
I wanted to remember, never missed a second
Now I wish I could forget,
Forget when she was mine, mine, yeah

Down to my knees, gotta see her, gotta see her, gotta see her
Tried to forget but I need her, but I need her, but I need her
She was mine!
Down to my knees, gotta see her, gotta see her, gotta see her
Tried to forget but I need her, but I need her, but I need her
When she was mine

-Dobra robota Zain.. Słowa mamy gotowe. To co ? Teraz muzyka ? – pyta szczęśliwa
-Tak, daj mi chwilę. – biorę gitarę do ręki i jeszcze raz czytając tekst piosenki, zapisuję kolejno nuty. – Masz.. Ty śpiewasz ja gram. – jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Wyszło całkiem nieźle, jak się okazało.
-Brawo, brawo, brawo.. Teraz już wiem gdzie cały czas była moja gitara – mówi Niall, stojąc w drzwiach, oparty o framugę.
-Co sądzisz o naszych wypocinach ? – podsuwa mu tekst Perrie.
-Nie muszę czytać. Słyszałem jak śpiewałaś. Zdecydowanie opowiada ona o tobie i Amandzie, Zayn.. To nie trudno zgadnąć.
-Sądzę, że powinniśmy dać tą piosenkę producentom.. może im się spodoba. – dodaje Harry pojawiając się za Nialler’em.
-O nie, nie.. To prywatny tekst.. zresztą nie napisałem tego sam
-Daj spokój Malik. Ja tylko zapisywałam twoje słowa. I jestem za. Powinniście dać ją producentom.. Mi wystarczą podziękowania za namówienie cię do tworzenia.. no i może 5% ze sprzedaży – śmieje się, a ja i Niall razem z nią.
-Stań sobie na ulicy.. będziesz mieć swoje 5% ze sprzedaży – mruczy pod nosem Harry, jednak każdy puszcza to mimo uszu – No Zayn. Będziesz miał okazję przedstawić piosenkę producentom. Pakuj się bo jutro wieczorem lecimy do Nowego Yorku – informuje mnie i wesoły wychodzi z pokoju. No to by było na tyle z „wolnego” czasu na sprawy „własne”. Ehh..
-Ale jak to do NY ? Po co – pytam ciekawy
-A bo ja wiem ? Liam napisał. Podobno trzeba coś tam ustalić z trasą czy coś.. Tak więc pozwól że odprowadzę twoją koleżankę do drzwi a ty spokojnie się spakuj – blondynka wywraca oczami i uśmiecha się.
-Pa Zayn, powodzenia – całuje mnie w policzek i wychodzi. No to bierzemy się za pakowanie. Super..



 ****

I jest kolejny rozdział :D wiem ze kiepski.. chyba nie umiem pisać tej historii kiedy Zayn i Amanda są rozdzieleni.. No ale cóż muszę przetrwać jeszcze kilka rozdziałów, ale mam nadzieję że nie jest tak źle :P
Poprzedni rozdział jak widać po komentarzach nie był najlepszy, ale może chociaż ten będzie miał z 5 komentarzy ? a może nawet 10 ? Mam taką nadzieję. 
Niedługo zrobię przerwę w pisaniu, gdyż idę do szpitala, a tam nie będę wstawiać nowych rozdziałów :( niestety (lub też stety) później przez cały miesiąc będe mogła pisać, gdyż będę siedzieć w domu :( 

* Pozwoliłam sobie zapożyczyć piosenkę zespołu Lawson - When She Was Mine, na potrzeby opowiadania. :) 

Zapraszam do zostawiania swojej opinii :*

czwartek, 20 września 2012

Rozdział 18.

#Annabel

-O 20 będę po was - powiedział mój chłopak i promiennie się uśmiechnął
-Będziemy czekać - odwzajemniłam uśmiech i pocałowałam chłopaka. Jednak pocałunek nie był długi, gdyż w szybę samochodu zapukała Jasmine.
-Ej nie ślinić się ! Mamy mało czasu na wyszykowanie się, a ty musisz jeszcze zmyć tą farbę z siebie.. Więc proszę cię.. Pośpiesz się !!! - obu dwoje się zaśmialiśmy, dałam mu ostatniego całusa i wysiadłam z auta.
Po dość długich  kłótniach na temat dzisiejszego wieczoru doszliśmy do porozumienia. Ponieważ ja i Jas proponowałyśmy kino, a nasi chłopcy imprezę u jednej z dziewczyn w szkole, musieliśmy iść na kompromis. Ustaliliśmy, że na 20 idziemy do kina, a potem od razu na imprezę. A nawet jeśli nie udałby się nam tam dotrzeć, to nic straconego. Zawsze można iść jutro bądź też za tydzień. W liceum w Nowym Jorku, co tydzień ktoś urządza jakieś domówki. I to nawet bardzo dobre domówki. Mój brat David nie jest zachwycony moim imprezowym stylem życia, jednak akceptuje to. Rozumie, że chcę odnaleźć prawdziwą siebie. Nie wiem kim byłam i co robiłam, ale nie chcę teraz marnować ani jednego dnia. Żyję według słów "Żyj póki możesz, Nigdy nie wiesz kiedy to życie się skończy". Już raz byłam na krawędzi, a a jeśli sytuacja się powtórzy chcę wiedzieć, że wykorzystałam dobrze czas.
-W co się ubierasz ? - zapytała mnie przyjaciółka, kiedy tylko weszłyśmy do mojego pokoju.
-Nie wiem jeszcze. Mam pewien pomysł, ale najpierw zmyję to wszystko z siebie.
-Ja też mam pewien pomysł. No to ty idź pod prysznic, a ja lecę do siebie po ciuchy i zaraz jestem z powrotem - wesoła jak zawsze wyszła z mojego pokoju przez okno. Jako że mieszkamy w jednym budynku tylko ona piętro wyżej, a obie mamy schody pożarowe przy oknach, to wymykanie się jest naprawdę proste.
Żeby nie marnować czasu szybko wskoczyłam pod prysznic. Nie minęło jeszcze 15 min, a ja już słyszałam osobę kręcącą się po moim pokoju. Oczywiste było to kim ten ktoś był.
-Nie przeszkadzaj sobie.. Ja tylko włosy sobie zrobię - powiedziała Jasmine, stojąc w mojej łazience, podczas gdy ja wciąż brałam prysznic. Na szczęście mam cudowną łazienkę i umywalka oraz lustro na całą ścianę jest po jednej stronie, a prysznic oraz wanna kawałek dalej dogrodzone ścianą.
-Tak, oczywiście.. nie przeszkadzaj sobie - odpowiedziałam z sarkazmem. Nie zdążyłam jeszcze poprosić jej, żeby włączyła muzykę, a już usłyszałam głośnie dźwięki dobiegające z mojego pokoju.
Dokładnie zmyłam całą farbę z ciała, twarzy oraz włosów. Owinęłam się ręcznikiem i skierowałam się do swojego pokoju. Na całym moim łóżku walały się ciuchy brunetki a ona sama paradowała w bieliźnie, co chwilę zmieniając ciuchy i rzucając je w kąt.
-Ty zdajesz sobie sprawę, że ty będziesz to sprzątać, prawda ?
-Tak, tak.. Ale w czym lepiej ? Jeansy czy spódniczka ? Oo.. Albo mam inny pomysł.
-Oczywiście.. Ty weź sobie te pomysły poukładaj, a ja idę zabrać się za swój.
-Okeeeey - zawołała za mną, a ja udałam się do swojej garderoby. - Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !!!!!!!!!!!!! - usłyszałam przeraźliwy pisk podniecenia mojej przyjaciółki. Jak poparzona wbiegłam do pokoju, tylko po to aby zobaczyć skaczącą dziewczynę  piszczącą na widok jakiś gostków z telewizji.
-A tobie to co ? - przekrzyczałam coraz głośniejszą muzykę.
-Aaaaaaaaaaaaa.... Widzisz ich ?! Widzisz ?!
-Tak.. Widzę jakiś gostków w telewizji .. I co z tego powodu ??
-Czy ty ślepa jesteś ?? Nie widzisz tego jacy oni są seksowni ?!
-No może i są.. Ale co z tego ? I kto to wgl jest ?
-Żartujesz ?! To jest ONE DIRECTION !!!
-One, co ? Nigdy o nich nie słyszałam .
-One Direction. Brytyjski boysband.. Tu u nas w USA, dopiero od jakiegoś czasu są sławni.. jakoś od 2 miesięcy może.
-Nigdy nie słyszałam ich muzyki ani o nich.. Znaczy tak mi się wydaje.. - odwróciłam się i wróciłam do wybierania stroju. Mimo, że nie wiedziałam o istnieniu tego zespołu, znałam tekst całej ich piosenki WMYB.
-I ty mówisz, że ich nie znasz ? Kogo ty oszukujesz ?
-Serio ich nie znam.. Chociaż jak widać kiedyś musiałam już słyszeć tą piosenkę.. Skąd oni są ?
-Z UK... Zaraz.. przecież ty tam mieszkałaś !
-Taak. Może tam ich znałam i dlatego znam ich piosenkę. W sumie to przystojni są.. Dziwne by było gdybym ich przeoczyła - odpowiedziałam przyjaciółce i wyszłam z gotowym zestawem ciuchów. Zdecydowałam się na TO i do tego te buty.
-I jak ? Może być to ? - zapytałam już ubrana
-Oo.. Oczywiście że tak. Wyglądasz cudownie. Naprawdę. Sądzę że spodobałabyś się chłopakom z 1D.. I..  Xavier chyba może być zazdrosny - oby dwie wybuchłyśmy śmiechem
-O tak już to widzę. Załóżmy, że spotykamy takiego.. hmm.. Zayna z One Direction... Za nim tłum dziewczyn piszczących jego imię, miliony dziewczyn chciałyby, żeby był ich.. A on.. Odwraca wzrok od nich. Patrzy na nas i uśmiecha się. Podchodzi i mówi "Cześć dziewczyny .. Jestem Zayn Malik z One Direction.. Może macie ochotę iść do kina, albo na kolacje, albo na cokolwiek innego ? " - mówienie tajemniczym głosem rozbawiło nas obie.
-I ty mówisz że ich nie znasz ? Skąd wgl wiedziałaś jak oni się nazywają ?
-Noo.. To chyba znaczy że kiedyś ich znałam, bo nie mam pojęcia skąd wziełam to imię i nazwisko .. Ale tak szczerze mówiąc to on przystojny jest..
-Podobny do twojego Xaviera..
-No i co ? Pomarzyć nie można ? I tak go nigdy nie spotkam.. Poza tym mój Xavier jest od niego lepszy
-taa.. Bo go jest osiągalny
-Już nie.. Jest mój i jest nieosiągalny dla każdej innej osoby. Dobra a ty co w końcu zakładasz ?? Bo jest już 18:00
-O Kuźwa - krzyknęła i zerwała się na nogi. Poszłam do łazienki zrobić lekki makijaż i lekko podkręcić włosy. Nie zajęło mi to zbyt wiele czasu. Po 30 min, oby dwie byłyśmy gotowe do wyjścia. Jasmine prezentowała się TAK . – I jak wyglądam ?? – zapytała okręcając się wokół własnej osi.
-Cudownie ! Możemy już iść ? – nie czekając na odpowiedź wyłączyłam telewizor i poszłam po torebkę – Jas ?! Idziesz czy nie ?? – krzyknęłam do przyjaciółki
-Tak tak.. Już. Musiałam się w lusterku przejrzeć – powiedziała i wyszła jako pierwsza.  Wyszłyśmy z domu nawet nie zwracając uwagi na mojego brata. Zapewne znowu urządzałby swoje głupie i monotonne monologi na temat mojego zachowanie.. Znam je już na pamięć i naprawdę nie mam ochoty słuchać ich ponownie.
Gdy tylko wyszłyśmy przed mój dom, w niecałe 5 min pojawili się chłopcy samochodem mojego chłopca.
-Mmm.. Ślicznie wyglądacie – powiedział Xavier po czym pocałował mnie.
-Dlaczego nie możecie wyglądać tak na co dzień ? – dodał Austin
-Dla twojego dobra, żebyś ślinotoku nie dostał przypadkiem – odpowiedziała mu Jasmine.
-Spokojnie o to martwić się nie musisz. Patrząc na ciebie mi to nie grozi
-Oh i popatrzenie na inne i tak by ci nic nie dało .. Chyba że siedziałbyś z torbą na głowie. Może wtedy by się nie wystraszyły twojej buźki…
-JEDZIEMY !! – przerwał kłótnię mój chłopak. Włączył muzykę na tyle głośno, aby nikt nie mógł rozmawiać. Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że 2 różne charaktery potrafią się idealnie dogadać, tak jak ja i Xavier, a 2 dokładnie takie same osobowości kłócą się częściej niż rodzeństwo lub małżeństwo z 50 – letnim stażem.. A mimo to dalej się kochają i są razem, tak jak Jasmine i Austin. Szczerze mówiąc to śmiało mogę przyznać, iż Jas to damska wersja Austina. Jak to się mówi przeciwieństwa się przyciągają, podobieństwa odpychają.  Mimo że są identyczni nie potrafią się porozumieć. Mimo że robią to samo jedno do drugiego będzie mieć o coś pretensje.. Ich związek można opisać jednym słowem. Wybuchowy. Ale kochają się. Kochają się i to sprawia ze są szczęśliwi, a te sprzeczki nie robią już dla nich żadnego wrażenia. Są przyzwyczajeni.
Tak jak planowaliśmy najpierw udaliśmy się do kina. Niestety ci dwaj debile kupujący bilety, kompletnie olali zdanie swoich dziewczyn i wybrali to na co sami mieli ochotę. Czyli w ich wypadku jakiś głupi horror. W efekcie skończyło się tak, że po 30 min filmu stwierdziłyśmy, że musimy „do toalety”.
-Gdzie idziemy ? – zapytałam
-Jak to gdzie ? Te cioty wybrali sobie jakiś porąbany film i chyba całkiem podobają im się ich nowe koleżanki siedzące przed nimi, więc my spokojnie możemy iść na imprezę. Oni sobie dojadą.. o ile nie będą mieli nic lepszego do roboty – zakpiła Jasmine, za co dostała torebką ode mnie.
-Serio ? Zostawisz ich tu z tamtymi dwoma dziewczynami ?
-A dlaczego nie ? Jestem z Austinem już 3 lata. Nie raz miałam już taką akcje, ale mimo wszystko ufam mu i wiem ze mnie nie zdradzi i nigdy tego nie zrobił. A skoro taki dupek jak on jest wierny komuś takiemu jak ja, to możesz być pewna że wciągu najbliższych 30 min, Xavier pojawi się na imprezie żeby ciebie szukać, a na tamte nawet nie spojrzy.
-W sumie.. Dobra idziemy bo mam ochotę potańczyć.
W ciągu 15 min. dotarłyśmy  na imprezę. Muzykę było słychać już na końcu ulicy. Bez żadnych trudności dostałyśmy się do środka i od razu skierowały ku stołu z drinkami. Wzięłyśmy po jednym i odnalazłyśmy w tłumię grupkę osób z naszej klasy. Tą najfajniejszą grupkę osób.
-Siemano.. Gdzie zgubiłyście chłopaków ? – zapytał Derek, najlepszy przyjaciel Austina.
-A w kinie są. Zapoznają się na horrorze z „potwornymi” nowymi koleżankami.  – odpowiedziała przyjaciółka.
-A czyli nic nowego – palnął chłopak – To znaczy .. no wiesz.. Xavier to tam to olewa.. Austin też ale wiesz..
-Daruj sobie Derek ! I tak nie będę z tobą.. Nawet gdyby Xavier zrobił najgorsze świństwo ty i tak zostajesz na ostatniej pozycji na liście – powiedziałam

#Xavier
To miałabyć wspaniała podwójna randka. Jednak jak zwykle ktoś, a konkretniej mój braciszek Austin musi coś zepsuć. Jak podejrzewam dziewczyny się wkurzyły za te dwie blondynki przed nami. I w sumie to się im nie dziwię gdyż sam byłbym zły gdybym poszedł gdzieś z Ann, a ona cały ten czas przegadała z jakimś innym chłopakiem.
-Ej Austin – szepnąłem
-Coo ?
-Nie sądzisz, że trochę za długo nie ma Jas i Ann ?
-Niee wiem. Może trochę, a co ?
-A to że albo utopiły się w łazience, albo nas olały i sobie wyszły.. Więc co by się nie stało, jeśli za 5 sek nie podniesiesz tyłka i nie wyjdziesz stąd, to będziesz mógł szukać sobie nowej dziewczyny.. A ja przy okazji z tobą !
-Patrz.. Akurat dwie tu siedzą – wskazał na rząd przed nami. Spojrzałem na niego spod łba. – Dobra, dobra.. Już wychodzę ! A więc wybaczcie dziewczyny, ale na nas już czas. Musimy się już zbierać, mam nadzieje że jeszcze kiedyś się zobaczymy i …
-Cześć – rzuciłem i wypchnąłem go z Sali. – Właź do łazienki  i sprawdź czy one tam są
-Dlaczego niby ja ? Ty nie potrafisz ?
-Sądzę że ty już przyzwyczaiłeś się do przebywania w damskich toaletach
-Nienawidzę cię – powiedział po czym wszedł. – Nie .. Nie ma ich. Jak sądzisz gdzie są ?
-A jak sądzisz ? Gdzie mogą być 2 wkurzone dziewczyny na swoich chłopaków, mające w planach zahaczenie o imprezę koleżanki ? Hmm.. No nie wiem. Nie mam pojęcia. Masz może jakiś pomysł ? – powiedziałem z sarkazmem
-Eee.. Nie . Nie wiem. Gdzie zaczynamy szukać ?
-Na przykład na tej imprezie ?!?!
-Oo.. Racja. Tam mogłyby być.
-Inteligencją to ty nie grzeszysz.. – mruknąłem.
Wyszliśmy z kina i wsiedliśmy do mojego samochodu. Martwię się o nie, bo nawet jeśli poszły na tą imprezę, jakoś dojść tam musiały. A jeśli stało im się coś po drodze ? Chodzenie wieczorami samemu po uliczkach Nowego Yorku nie należą do najbezpieczniejszych. Nie wybaczyłbym sobie gdyby którejś coś się stało.

Kiedy dojechaliśmy tylko na miejsce, wyskoczyłem z auta jak poparzony.
-Austin ruszysz ty się ?!
-No dobrze.. Spokojnie. Nic im się nie stało.
-Skąd ta pewność ?
-Nie mam pewności. Po prostu tak mi się wydaje.
-Jesteś okropnym chłopakiem.. Jak Jasmine tyle z tobą wytrzymała ?
-Przeciwieństwa się przyciągają.. To wystarcza
-Też tak podejrzewam
Gdy weszliśmy zacząłem poszukiwania swojej dziewczyny. Nie było to trudne gdyż razem z Jas i resztą naszej grupy tańczyły przy basenie. Od razu podbiegłem do nich. Objąłem w pasie Annabel  i pocałowałem ją w policzek.
-Hmm.. Wiedziałam że wrócisz – odwróciła się do mnie, wesoła i pocałowała mnie namiętnie.
-Zawsze do ciebie wrócę – pogłębiłem pocałunek, cofając się o krok do tyłu.. aż wpadliśmy do basenu
-Xavier !! – pisnęła
-Też cię kocham Ann – podpłynąłem do dziewczyny – i przepraszam za dzisiaj .. wynagrodzę ci to
-Hmm… To może wrócimy do domu i ..
-Masz rację. .Wrócimy do domu.. a ty pójdziesz od razu spać. I tobie i Jes się to przyda – zaśmiałem się i wyniosłem dziewczynę z wody. Nie mogłem nigdzie znaleźć drugiej pary, więc postanowiłem odwieźć najpierw pijaną Ann do domu, a dopiero później przyjechać po tych drugich pijaków.
-Xav.. Zostań ze mną – mruknęła dziewczyna, kiedy wnosiłem ją po schodach do jej pokoju.
-Jutro do ciebie przyjdę. Obiecuję – pocałowałem ją w czubek głowy
-Niee.. Ja chcę cię teraz..
-Twój brat by mnie zabił.. Plus jesteś pijana.. Idź spać kochanie. Jutro przyjdę – pocałowałem dziewczynę i wyszedłem zostawiając ją w jej łóżku.
Nie wiem jak to się stało, że się w niej zakochałem.. Ale naprawdę kocham tą dziewczynę jak nikogo innego wcześniej. Jest dla mnie najważniejsza.
 ***
Cześć Wam ! Nareszcie wzięłam się w garść i dokończyłam pisać rozdział :P mam nadzieje że się on wam spodoba :D W nastepnym rozdziale planuje napisać coś ze strony Zayna ;) 
I jak niektóre osoby zauważyły nowy chłopak Amandy/Annabel wygląda jak Zayn. Nie mylicie się ;) to będzie miało swoje znaczenie w przyszłych rozdziałach :)