niedziela, 30 września 2012

Rozdział 19


#Zayn
-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że zadzwoniłeś. Choć nie ukrywam, że byłam bardzo zdziwiona kiedy na wyświetlaczu zobaczyłam twój numer – zaśmiała się Perrie, biorąc łyk koktajlu zamówionego przeze mnie.
-A ja cieszę się, że zgodziłaś się spotkać… Choć nie ukrywam, że długo zastanawiałem się czy powinienem zadzwonić – odwzajemniłem uśmiech dziewczyny.
-Ale chyba nie żałujesz, co ?
-To się jeszcze okaże.. Dzień się jeszcze nie skończył
-Co racja to racja.. Ale przyda ci się odrobina kontaktu ze starą przyjaciółką i chwila odpoczynku od tej twojej fantastycznej 4 wariatów. – uśmiechnęła się promiennie – Dobra a teraz koniec tego słodzenia. Gadaj jak się trzymasz ? – wiedziałem że nie obejdzie się bez ominięcia tego tematu
-Jako tako. Bywają lepsze i gorsze momenty. Lepsze to ten czas gdzie mam tyle na głowie, że nie mam nawet czasu pomyśleć o tym czy jestem głodny, a gorsze to te kiedy nie robię nic, oprócz siedzenia wyśmienicie przy tym wyglądając.
-Zapomniałam już o tym  jak to ty skromny jesteś.. I niech zgadnę.. Chłopcy dają ci masę zadań żeby zająć czymś twoją głowę ?
-Dokładnie tak.. Jednak często gdy o niej nie pomyśle mam wyrzuty sumienia. Czuję jakbym o niej zapomniał a tego nie chcę..
-To o oczywiste, że nie chcesz o niej zapomnieć Zayn.. ale.. Ale jej nie ma. To że o niej nie pomyślisz czy zaczniesz układać sobie życie na nowo, to nic złego. Masz prawo żyć teraźniejszością a nie przeszłością..
-Chcę po prostu wiedzieć gdzie ona jest i dlaczego zostawiła nas wszystkich bez jakichkolwiek wyjaśnień.. Tylko tyle chcę.. Chyba na tyle zasługuję, prawda ?
-Jasne że tak ! Ale.. Ale nie będziemy się tu smutać i nie po to się z tobą umówiłam żeby dobijać cię i przypominać o Amandzie.. Umówiłam się po to żebyśmy spędzili czas jak starzy dobrzy przyjaciele, wesoło i miło.. A więc co robimy dalej ? Całego  dnia w kawiarni nie przesiedzimy, nie ?
-Na pewno nie.. No to może.. Jest 16, pogoda nie dopisuje, Liam z Danielle gdzieś wyszli, Louis i Eleanor są w Doncaster, a Harry zabrał gdzieś Nialla i wyjechali o 8 rano.. To oznacza ze w domu nikogo nie ma i możemy iść do mnie obejrzeć jakiś film – zaproponowałem.
-Czyli to co kiedyś ! Jestem jak najbardziej za. Lecz podejrzewam ze najpierw wstąpimy do sklepu po chipsy, popcorn i takie tam, prawda ?
-eeee.. Taak. Horan ze Styles’em zabrali wszystko ze sobą i zostawili mi tylko chleb i masło..
-A więc kierunek Tesco !! – klasnęła w dłonie chichocząc.

Zapomniałem już jaka ta dziewczyna jest wesoła i żywiołowa. Zawsze pełna energii, a jej uśmiech zaraża wszystkich dookoła. Zawsze promienieje. Przyznam, że brakowało mi jej. Długo się  nie widzieliśmy, a jej pozytywizm zdecydowania wpływa na mój nastrój. Wpływa zmieniając go na bardziej pozytywny, co jest jak najbardziej dobre.
Jednak jest tylko i wyłącznie moją przyjaciółką. Nie wyobrażam sobie abym mógł ją pokochać.. Pokochać jako dziewczynę z którą spędziłbym resztę życia. Bo czy ją kocham ? Kocham, ale tak jak Ritę, Louisa, Liama, Nialla i Harrego.

-Weźmy te – proponuje Perrie stojąc przy półce z chipsami.
-Nie. Weźmy te – wyjmuję paczkę chipsów Lay’s o smaku pikantnego kurczaka.
-No chyba cię po… Sam będziesz je jadł.. Bierzemy zieloną cebulkę
-Nie. Po niej będzie jechało cebulą z buzi..
-Jechać to może samochód po ulicy.. I tak nie będziesz się z nikim całował więc nikomu nie będzie to przeszkadzać.. – patrzę na nią z uniesioną brwią – No chyba że masz coś w planach z chłopakami, no ale to ja już nie będę zagłębiać się w szczegóły.. Wydaję mi się że jak coś to masz szczoteczkę do tych swoich pięknych białych kiełków, no nie ? – patrzy na mnie tym swoim proszącym wzrokiem, a ja ją zabijam swoim. Kiedy nic się nie odzywam, ona bierze to za wygraną i wkłada paczkę do koszyka i odchodzi z pełnym uśmiechem. Nie dając za wygraną, a jednocześnie idąc na kompromis biorę i jej paczkę i swoją. Doganiam blondynkę i idziemy w stronę napojów.
-To jakie picie ? – pyta
-Eee.. yyyy..  – rozglądam się po sklepie mając wrażenie, że właśnie rozbłysną się flesz aparatu. – Jakieś jest w domu, chodź. – idziemy do kasy, żeby szybko zapłacić za zakupy i wyjść z marketu.
-Dobra co cię tak pośpieszyło ?
-Paparazzi. Byłem pewien, że ktoś robił nam zdjęcia.
-Ooo.. No to szykuję się na jutrzejsze ploty w tabloidach.. no i ogólnie wszędzie – zaśmiała się, a ja razem z nią. To akurat nie uniknione. Jeśli serio ktoś nas śledził to z pewnością pojawią się plotki. Szczerze mam to gdzieś. Już od jakiegoś czasu nie interesuje mnie nic co piszą lub mówią w mediach. Fajnie byłoby mieć trochę prywatności i móc robić co się tylko chce bez rozpowszechniania tego światu, ale przyzwyczajenie robi swoje. Decydując się na karierę byłem świadomy tego, że moja prywatność ograniczy się do tego, że chociaż może w łazience będę mógł spokoje załatwić swoje potrzeby.. No i tak jest.. chyba że chłopakom będzie się nudzić to nawet podczas brania prysznicu będą w stanie wparować do mojej łazienki z jakąkolwiek głupią wymówką. No ale cóż. Tacy już są moi przygłupawi przyjaciele.
-Kierunek .. apartament panów 1 Direction – mówię poważnym głosem i obejmuję Perrie ramieniem, przytulając do siebie. Jak przyjaciółkę oczywiście.

-To co robimy ? – pyta siadając na kanapie w salonie. Nie czekając na moją odpowiedź, po raz kolejny, robi coś co uważa za słuszne. Mam tu na myśli włączenie karaoke. – Oh Zayn.. Nie daj się prosić.. Pośpiewaj ze mną – po raz kolejny używa sztuczki słodkich oczek, które zawsze na mnie działają.
-Dobra, ale ja wybieram piosenkę
-Ups.. Już wybrałam. – uśmiecha się udając niewinną. Wywracając oczami biorę od niej mikrofon, ciekaw jaką to piosenkę mogła wybrać.
-Jesteś podła – odpowiadam słysząc pierwsze sekundy piosenki Conor’a Maynard’a – Can’t say no.
Mimo mojej początkowej niechęci do gry, wkręciliśmy się w to robiąc turniej kto zbierze więcej punktów. Śpiewaliśmy każdą piosenkę jaką tylko znaliśmy, początkowo śpiewając jak najlepiej, jednak po pewnym czasie darliśmy się już jedno przez drugie.
-Matko co tu umiera ? –usłyszeliśmy w drzwiach głos Harrego i obydwoje wybuchliśmy śmiechem
-To my.. My tylko.. – zaczęła Perrie jednak przez śmiech nie mogła się wysłowić.
-My tylko śpiewaliśmy – dokańczam za nią.
-Spoko Niall… Nic tu się złego nie działo. Malik i Edwards tylko śpiewali – krzyczy Styles w stronę drzwi do Horana stojącego przy samochodzie.
-To faktycznie nic złego.. Taki tam tylko cała ulica zastanawiała się czy ktoś tu umiera – mówi wchodząc z torbą zakupów i stawia ją na blacie. W buzi ma już jednego pączka – Ty a tak swoją drogą.. Jakim cudem wy jesteście w zespołach śpiewając tak jak przed chwilą.. Przecież was powinni wyprowadzić z przesłuchań do X- faktora z takimi głosami
-Widzisz Horan. Masz kiepski refleks – powiedziała blondynka poczym wybuchliśmy śmiechem.
-Ty ja mam lepsze pytanie – zaczął Hazza – Co wgl Perrie Edwards robi w naszym domu ?
-Hmm.. Jak widzisz stoję trzymając mikrofon i sprawiając, że wszystko co szklane w tym domu, zaraz pęknie – mówi ironicznie. Jako iż wiem, że Harry nie przepada za Perrie, a ona za nim, od razu próbuję zapobiec konfrontacji.
-Dobra, sądzę, że powinniśmy iść na górę.
-Nie, nie Zayn. Ja jestem przekonana, że możemy posiedzieć na dole z Horan’kiem i Styles’em. Nie masz nic przeciwko, prawda Harry ?
-Nie no co ty. Choć szczerz to nie wiedziałem, że robimy jakieś zebranie plastikowych pustaków i płytkich osóbek, ale skoro tak bardzo ci zależy to możemy zrobić zebranie twojej jedno osobowej grupy.
-Naprawdę ? Och dziękuje ci Harry – mówi ironicznie, z pełną grą aktorską. – Ale tak sobie teraz myślę.. tak Harry, myślę, wiesz taki fajny proces tam gdzieś w mózgu itp.. Kojarzysz ten organ ? Jest tam gdzieś pod tą czupryną włosów.. Znaczy powinien być. No ale wracając do tematu, tak sobie myślę, że to dziwne że nie wiedziałeś o zebrani pustych i płytkich, skoro jesteś główną osobą w tym TWOIM stowarzyszeniu.. Tak stowarzyszeniu bystrzaku, a nie grupie… i wiesz co jeszcze ci powiem ?
-My idziemy . Cześć ! – rzucam szybko i ciągnę dziewczynę po schodach
-Ej no ! A takie fajne przedstawienie było ! Już popcorn wstawiłem ! – krzyczy Niall za nami.

Kiedy tylko wchodzimy do mojego pokoju, rzucam na nią wściekłe spojrzenie.
-No co ? Wybacz, ale wiesz jak  on na mnie działa
-Tak trudno było się powstrzymać i odpuścić ?
-Tak. Jak widać zbyt trudno, żebym mogła to zrobić.. Dobra zakończymy temat Szopy i dokończymy nasz fajny przyjazny dzień.
-To co teraz robimy ?
-Nie wiem.. Ej – zatrzymuje wzrok na gitarze stojącej w rogu mojego pokoju – Twoje to ?
-No. Tak jakby.. Znaczy nie. To gitara Niall’a, ale ją wypożyczyłem.
-Wziąłeś bez pytania prawda ?
-Tak. On ma ich tyle ze nawet nie zauważy różnicy. A ja potrzebowałem jej.
-Do czego ? Przecież nie umiesz grać . Bo dalej nie umiesz, prawda ? – zapytała, a ja w odpowiedzi wziąłem instrument i zagrałem pierwsze sekundy More Than This. – Wow.. Jednak umiesz. Ale tylko jedną piosenkę czy tak ogólnie ?
-Ogólnie. Zaczęła uczyć mnie grać Amanda, później Niall dał mi jeszcze kilka lekcji, a teraz już umiem. Czasami mam takie momenty, że mam ochotę napisać piosenkę. Wiesz, wieczorami kiedy siedzę i myślę o moim życiu, o Amandzie.. O wszystkim
-Ty a wiesz, że to nie taki głupi pomysł. Choć napiszemy piosenkę.. Pomogę ci..
-To nie takie łatwe. Kiedy byłem z Amandą wszystko było prostsze, wszystko było łatwiejsze – Perrie zrobiła minę jakby wpadła właśnie na niepowtarzalny pomysł..
-Zapisz to !
-Ale co ?
-To ! To co przed chwilą powiedziałeś ! When she was mine, everything was easy, everything was simple ! – wstała z łóżka i pobiegła po jakąś kartkę.. Wzięła cały zeszyt i zapisała kolejno słowa. – Dawaj.. Pomyśl o niej i co ci przychodzi do głowy kiedy o niej myślisz. O tym jak ci jej brakuje.
-Emm.. No nie wiem.. Nigdy nie czułem się tak dobrze jak wtedy gdy z nią byłem ? – powiedziełem, a ona zrobiła zamyśloną minę.
-Never felt so good when she was mine.. A kiedy myślisz o tym czasie z nią spędzonym ? I o tym że ona zniknęła, odeszła .. Tak wgłębi siebie. Ta nienawiść do niej za to.
-Chciałem o tobie pamiętać, nie pominąć żadnej sekundy, Ale teraz chciałbym zapomnieć czas kiedy byłem z tobą. – dziwne uczucie wewnątrz mnie, towarzyszyło mi podczas wypowiadania tych słów. Ale taka prawda. Wolałbym teraz zapomnieć, że cokolwiek nas łączyło i żyć normalnie, jeśli ona ma już nie powrócić.
-Okey.. Zróbmy tak. I wanted to remember, never missed a second, Now I wish I could forget, Forget when she was mine, mine, yeah.. Nie wiem jak tobie ale mi to pasuje na refren. Jak sądzisz ? – pyta zadowolona
-Jak najbardziej się z tobą zgadzam.. To co kontynuujemy ?
-Jasne !
Nie wiedziałem, że pisanie piosenek może być takie łatwe.. No o ile biorą się z twojego wnętrza. Wystarczyło posłuchać głosu serca, zajrzeć wgłęb siebie, a słowa przychodziły z łatwością. W efekcie powstała całkiem ciekawa piosenka.

 *Everywhere I go, everything I do reminds me of you
Just a picture on the wall I'm surrounded by it all
Gotta walk before I fall!
Fall out out on the street
Street light light over me
So far from where I used to be

When she was mine

Everything was easy
Everything was simple
Never felt so good when she was mine
I wanted to remember, never missed a second
Now I wish I could forget,
Forget when she was mine, mine, yeah

What I miss the most, is talking up all night
We laughed until we cried
Now I'm breaking at the seams
Dropping to my knees, nothing left of me!
Black stone turned into dust, my heart wasn't enough
So far from where I used to be

When she was mine

Everything was easy
Everything was simple
Never felt so good when she was mine
I wanted to remember, never missed a second
Now I wish I could forget,

Forget when she was mine, mine, yeah

I wonder if she's out there,
I wonder where she goes, she goes
I wonder what she's doing,
Will I ever know, yeah!

Everything was easy
Everything was simple
Never felt so good when she was mine
I wanted to remember, never missed a second
Now I wish I could forget,
Forget when she was mine, mine, yeah

Down to my knees, gotta see her, gotta see her, gotta see her
Tried to forget but I need her, but I need her, but I need her
She was mine!
Down to my knees, gotta see her, gotta see her, gotta see her
Tried to forget but I need her, but I need her, but I need her
When she was mine

-Dobra robota Zain.. Słowa mamy gotowe. To co ? Teraz muzyka ? – pyta szczęśliwa
-Tak, daj mi chwilę. – biorę gitarę do ręki i jeszcze raz czytając tekst piosenki, zapisuję kolejno nuty. – Masz.. Ty śpiewasz ja gram. – jak powiedziałem tak zrobiliśmy. Wyszło całkiem nieźle, jak się okazało.
-Brawo, brawo, brawo.. Teraz już wiem gdzie cały czas była moja gitara – mówi Niall, stojąc w drzwiach, oparty o framugę.
-Co sądzisz o naszych wypocinach ? – podsuwa mu tekst Perrie.
-Nie muszę czytać. Słyszałem jak śpiewałaś. Zdecydowanie opowiada ona o tobie i Amandzie, Zayn.. To nie trudno zgadnąć.
-Sądzę, że powinniśmy dać tą piosenkę producentom.. może im się spodoba. – dodaje Harry pojawiając się za Nialler’em.
-O nie, nie.. To prywatny tekst.. zresztą nie napisałem tego sam
-Daj spokój Malik. Ja tylko zapisywałam twoje słowa. I jestem za. Powinniście dać ją producentom.. Mi wystarczą podziękowania za namówienie cię do tworzenia.. no i może 5% ze sprzedaży – śmieje się, a ja i Niall razem z nią.
-Stań sobie na ulicy.. będziesz mieć swoje 5% ze sprzedaży – mruczy pod nosem Harry, jednak każdy puszcza to mimo uszu – No Zayn. Będziesz miał okazję przedstawić piosenkę producentom. Pakuj się bo jutro wieczorem lecimy do Nowego Yorku – informuje mnie i wesoły wychodzi z pokoju. No to by było na tyle z „wolnego” czasu na sprawy „własne”. Ehh..
-Ale jak to do NY ? Po co – pytam ciekawy
-A bo ja wiem ? Liam napisał. Podobno trzeba coś tam ustalić z trasą czy coś.. Tak więc pozwól że odprowadzę twoją koleżankę do drzwi a ty spokojnie się spakuj – blondynka wywraca oczami i uśmiecha się.
-Pa Zayn, powodzenia – całuje mnie w policzek i wychodzi. No to bierzemy się za pakowanie. Super..



 ****

I jest kolejny rozdział :D wiem ze kiepski.. chyba nie umiem pisać tej historii kiedy Zayn i Amanda są rozdzieleni.. No ale cóż muszę przetrwać jeszcze kilka rozdziałów, ale mam nadzieję że nie jest tak źle :P
Poprzedni rozdział jak widać po komentarzach nie był najlepszy, ale może chociaż ten będzie miał z 5 komentarzy ? a może nawet 10 ? Mam taką nadzieję. 
Niedługo zrobię przerwę w pisaniu, gdyż idę do szpitala, a tam nie będę wstawiać nowych rozdziałów :( niestety (lub też stety) później przez cały miesiąc będe mogła pisać, gdyż będę siedzieć w domu :( 

* Pozwoliłam sobie zapożyczyć piosenkę zespołu Lawson - When She Was Mine, na potrzeby opowiadania. :) 

Zapraszam do zostawiania swojej opinii :*

5 komentarzy:

  1. jejku rozdział jest cudny ! w ogóle ukazuje Perrie w takim innym świetle, heh .. ,mimo iż jej nie lubie, to mi się bardzo podobało jak to tu opisałaś = D

    OdpowiedzUsuń
  2. best teksty : nie robię nic, oprócz siedzenia wyśmienicie przy tym wyglądając. xdd ,Kierunek .. apartament panów 1 Direction xdddd,jednak po pewnym czasie darliśmy się już jedno przez drugie.
    -Matko co tu umiera ? –usłyszeliśmy w drzwiach głos Harrego haha xd,Taki tam tylko cała ulica zastanawiała się czy ktoś tu umiera xd, Mi wystarczą podziękowania za namówienie cię do tworzenia.. no i może 5% ze sprzedaży – śmieje się, a ja i Niall razem z nią.
    -Stań sobie na ulicy.. będziesz mieć swoje 5% ze sprzedaży – xdd
    czyżyby oni jechali do NY? tam gdzie Amanda? ^^
    nie za bardzo chcę żeby byli razem ale chyba to opowiadanie ma się tak skończyć i do tg zmierza ;p
    wgl rozdział super ; * (jak zawsze ; D) i czekam na następny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ;3 Oby w Nowym Jorku spotkali Amandę i ona sobie wszystko przypomniałą ! chciałabym ;** Czekam na następny i Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny ;D Teksy Nialla miażdżą. Tylko ja Zayn będzie z Perrie to normalnie z dywanu skoczę. Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń