czwartek, 18 października 2012

Rozdział 20


#Annabel
-A proszę.. Kto tu się zjawił?! – Usłyszałam donośny kobiecy głos, kiedy tylko weszłam do salonu..  Laticia Gore.. Oczywiście.
-O to samo mogę zapytać ciebie – mruknęłam ledwo trzymając się na nogach. Nie mając wystarczająco sił, opadłam na kanapę, głową do poduszek. – To, dlaczego tu jesteś?
-Właśnie, dlatego – wstała z fotela i skierowała się do kuchni. Po chwili wróciła z butelką wody i jakąś tabletką – Bierz . Przejdzie ci. – grzecznie posłuchałam przyjaciółki brata.
-Jak bardzo zły jest ??
-David ? Hmm.. Chyba już się tym nawet nie przejmuje. Chyba stracił wiarę, że coś z tym uda mu się zrobić.
-To dlaczego cie tu wysłał?? Powinien zostawić mnie samą w domu z własnym kacem, na pewną śmierć..
-To, że przestał się przejmować tym ile imprezujesz, nie znaczy, że przestał martwić się o ciebie. Jest poniedziałek, ty cały weekend imprezowałaś.. i wgl to co to za chory pomysł z imprezą nad basenem ?!? Jest końcówka września !! – Laticia troszkę się podirytowała.  Podniosłam się trochę na łokciach i odkasłałam. Tak jestem przeziębiona.
-W piątek było ciepło.. Poza tym basen był podgrzewany – powiedziałam zachrypniętym głosem.
-Dobra.. Czyli basen był w piątek. Wiem że przywiózł cię twój chłopak i wniósł na górę, gdyż nie byłaś sama w stanie. Xav rozmawiał z Davidem i obiecał, że więcej nie wrócisz do domu w takim stanie.. że on cie nie przywiezie. – zadała to niesłyszalne pytanie. Czekała aż sama jej wytłumaczę jak to się stało, że wróciłam i w sobotę, a raczej w niedziele nad ranem, pijana oraz w niedziele również.
-Dobra dobra.. ty sobie mną głowy nie zawracaj. Pogadam sobie z Davidem jak wróci – powiedziałam „trochę” zachrypniętym głosem i poszłam po śniadanie, a następnie do siebie na górę.
W sumie to mój weekend wyglądał tak, że Xavier i Austin pojechali do dziadków. Ja i Jas nudziłyśmy się. Stwierdziłyśmy, że pójdziemy trochę potańczyć i poszłyśmy do klubu. Spotkaliśmy znajomych i trochę się szwędaliśmy po mieście. Z tego co dalej wiem to Austin mnie przywiózł, a Xav jest zły. A wczoraj to .. miałam girls night. Ja pokłóciłam się z Xavierem, Jasmine z Austinem. No i tak jakoś wyszło.

Laticia to przyjaciółka Davida. Pracują razem. Ma 25 lat i jest nawet okey. Niby miła i wesoła, trochę jak taka starsza siostra – zawsze mogę z nią porozmawiać o czymś – ale bywa arogancka, wredna, chamska, próżna i płytka. Jako przyjaciółka mojego brata ? Nie ma problemu.. Jako jego dziewczyna ?? Nigdy w życiu . A niestety co dzień przekonuje się, że łączy ich coś więcej niż praca i przyjaźń. Zdecydowanie bardziej wolę jej starszą siostrę Layle. Niby starsza, a bardziej wyluzowana od niej. W sumie to ma tylko 28 lat. Ona mogłaby być z Davidem.
Ale teraz koniec spraw sercowych brata, gdy moje nie wyglądają zbyt różowo.
Wczoraj próbowałam porozmawiać z Xavierem jednak nie było go w mieście, a poprzez rozmowę przez telefon powiedział tylko tyle, że nie ma ochoty teraz ze mną rozmawiać i odezwie się sam. Jest wściekły za te imprezy, wiem to i rozumiem. Jednak to był dopiero pierwszy raz kiedy tak zabalowałam. Pierwszy od dawna. Ostatnio tak zrobiłam jakoś na samym początku mojego pobytu w NY. A to były jeszcze wakacje. Chciałam się trochę odstresować, zabawić. Z drugiej strony nie dziwię mu się. Nie pamiętam co robiłam w sobotę od wyjścia z klubu. Gdyby to on był na moim miejscu też byłabym zła.

Usiadłam sobie na parapecie zakładając słuchawki i wsłuchując się w rytm muzyki. Zamknęłam oczy i zanurzyłam się w oceanie myśli. Próbowałam znaleźć takie które przypomniałyby mi o mojej przeszłości. Niestety jest jak zawsze. Jedna wielka czarna dziura. Jednakże jest coś, co prześladuje mnie prawie od początku. Nie jest to niestety powiązane z przeszłością. Są to brązowe oczy mojego chłopaka. Piękne brązowe oczy, w których mogłabym utonąć. Mimo, że patrzę na nie codziennie, ciągle mi ich brakuje. Tak jakby brakowało jakiegoś kawałka układanki.
Sięgnęłam po gitarę stojącą obok i zaczęłam sobie grać. Najpierw piosenki których słuchałam, później jakieś melodie przychodzące mi do głowy, a na koniec sięgnęłam po mój zeszycik z „własnymi” piosenkami. Wzięłam długopis i zapisałam tylko 3 wersy.

I miss those brown eyes
How you kiss me at night
I miss the way we sleep

-Niech to szlag ! – mruknęłam sama do siebie gdy struny mojej gitary zerwały się. ..  Podniosłam swoje 4 litery, aby się przebrać.  W starych zużytych dresach po mieście chodzić przecież nie będę. W Nowym Yorku nie najlepiej by to o mnie świadczyło. Na szybko wybrałam strój i swoje długie blond włosy rozczesałam zostawiając rozpuszczone. Muszę coś w nich zmienić.. A może by tak kolor ?
Wrzuciłam do torebki komórkę, a wyjęłam z niej iPoda i włożyłam słuchawki do uszu, kontynuując wsłuchiwanie się w kolejne melodie.
-Wychodzę ! – krzyknęłam do kobiety i zamknęłam za sobą drzwi, nie czekając na jej odpowiedź.

Chciałam najpierw iść do sklepu a następnie do fryzjera. Jednak zmieniłam zdanie i najpierw skierowałam się zmienić kolor włosów. Mój jasne blond postanowiłam zamienić na ciemny brąz.
Otworzyłam drzwi sklepiku i od razu uderzyła mnie fala ciepłego powietrza. Był to koniec września, a pogoda nie była wymarzona. W tym sklepie z gitarami i różnymi akcesoriami, zawsze było ciepło. Ciepło miło i przytulnie. No i nie wspominając , że jest to miejsce pracy mojego chłopaka.
-Witaj Annabel – powiedział uśmiechnięty mężczyzna za ladą.
-Dzień dobry – odpowiedziałam wesoło.
-A ty nie w szkole ? Xaviera tu dzisiaj nie znajdziesz – poinformował mnie właściciel sklepu, Josh Miller – ojciec Austina i Xaviera.
-Wiem, wiem.. Nie przyszłam do niego. Jestem przeziębiona, grałam trochę no i tak jakby zerwałam struny
-Tak jakby ?? – zapytał i zaśmiał  się pod nosem – Często ci się to zdarza. No ale cóż. Chyba nie muszę ci pokazywać gdzie je znajdziesz, prawda ??
-Oczywiście, że tak. Zapamiętałam już gdzie są – odwróciłam się i skierowałam w odpowiednim kierunku.
-Hej, Ann ! – odruchowo odwróciłam się na dźwięk swojego imienia.
-Tak, panie Miller ?
-Podejdź na chwilkę – lekko zdezorientowana, podeszłam do mężczyzny. Zdjął coś z mojego sweterka i oddał mi – Proszę.. Naszyjnik zaczepił ci się na plecach sweterka. Jeszcze chwilka a byś go zgubiła.
-Oh dziękuje. Jest dla mnie bardzo cenny – schowałam łańcuszek do kieszeni i skierowałam się po struny. To, że ten naszyjnik jest dla mnie ważny to prawda. Szczerze nie wiem dlaczego, nie wiem skąd i od kogo go mam, jednak wiem, że jest bardzo ważny. Odkąd obudziłam się w szpitalu nie zdjęłam ani razu go z szyi. Dziś jest pierwszy raz. Niby nic takiego, a jednak kawałek srebra z literką Z i wygrawerowanym na nim napisie „Forever Together <3” to jedyna rzecz która wiąże mnie z przeszłością.
-Może weź te ? – zaproponowałam paczkę strun chłopakowi, który dość długo zastanawiał się nad wyborem. Stał jak zahipnotyzowany szukając wzrokiem odpowiednich.
-O tak. Dziękuje. Właśnie tych szukałem. Skąd wiedziałaś, że .. – nieznajomy odwrócił się w moja stronę i zamarł. Oczy wyszły mu z orbit – Amanda – szepnął prawie niesłyszalnie.
-Słucham ?  - zapytałam zdezorientowana.
-Ty jesteś Amanda – powiedział pewny
-Emm.. Nie. Wybacz. Jestem Annabel. Amanda to moje drugie imię.
-Annabel Amanda … ?
-Annabel Amanda Foster – przedstawiłam się
-Oh przepraszam.. Przypominasz mi moją znajomą. – uśmiechnął się blado, jakby odrobinę zawiedziony.
-Nic się nie stało.. A wiesz, że ty mi też kogoś przypominasz ? Tylko.. nie mogę sobie skojarzyć kogo – uśmiechnęłam się. – No nic. Wybacz, ale muszę lecieć. Papa – pomachałam nowemu koledze i poszłam zakupić swoje struny, a następnie poszłam kupić sobie kawę. I chyba mnie olśniło. Wiem kim był ten chłopak.

#Zayn
- Niall !!!!!!!!!!  - zawołałem przyjaciela, siedząc w naszym hotelowym pokoju.
-Co ?  - odpowiedział blondyn z pełną buzią jedzenia.
-Nie nauczyli cię, że nie mówi się z pełną buzią ? – wciął się Harry
-No więc co ? – odpowiedział po 5 min. po raz kolejny.
-Coś mi się z gitarą stało.. napraw to – zrobiłem maślane oczka do przyjaciela.
-To się nazywają zerwane struny, idioto.. Tego się nie da naprawić
-To co ja mam zrobić ?
-Iść do sklepu i kupić nowe struny..
-Ale ja nie wiem jakie.. A nie mógłbyś ty pójść ? Ja się gubię w tym Nowym Yorku.. A ty..
- Ekhem przypominam ci, iż .. TO JEST MOJA GITARA  !!! – zagroził mi palcem i zrobił się cały czerwony.
-Dobra, już. Idę, idę. – odłożyłem gitarę, założyłem buty i wyszedłem z pokoju. Po chwili i tak do niego wróciłem – Ee.. Niall ?? Jakie one mają być ? – chłopak schował twarz w dłoniach, po czym wstał i napisał mi na karteczce jakąś nazwę. Wziąłem jeszcze jakieś pieniądze i wyszedłem do sklepu.

Jesteśmy w NY już 3 dzień. Powód dla którego nas tu ściągnęli to poinformowanie, że w tym tygodniu mamy zagrać ,zapowiadający naszą trasę koncertową, koncert na dachu jakiegoś budynku oraz później w listopadzie na otwarcie sklepu z naszymi laleczkami itp. A na koniec w grudniu kolejny występ przed trasą. Zupełnie nie rozumiem po co tyle tego. Szczególnie że już pod koniec stycznia zaczynamy tą trasę. Ja rozumiem, że musimy promować płytę i te koncerty, no ale przyjadą na nie przecież tylko nasi fani. A fani nie potrzebują takiej promocji bo i tak wszystko wiedzą. No ale cóż. Ja decydować sam za siebie nie mogę.
Nowy York to duże miasto. Zupełnie nie umiem się tu poruszać, a tym bardziej szukać konkretnego sklepu. Jest to powód dla którego kręciłem się po ulicach przez 45 min zanim odnalazłam to czego potrzebuje. Wszedłem do sklepu i zatkało mnie. Z pozoru mały sklepik z najpotrzebniejszymi rzeczami, a jednak pozory mylą. Tu jest chyba wszystko, a w tym różne rodzaje strun. Teraz tylko znaleźć te które kazał Niall. Taaak.. To nie będzie łatwe.  
-Może weź te ? – podsunął mi ktoś przed oczy paczkę strun, których szukałem przez ostatnie 20 min.
-O tak. Dziękuje. Właśnie tych szukałem. Skąd wiedziałaś, że .. – odwróciłam się do dziewczyny i zamarłem. To ona ! – Amanda – szepnąłem prawie niesłyszalnie.
-Słucham ?  - spytała zdezorientowana. Zmieniła się. Jest jeszcze ładniejsza, ma inny kolor włosów. Prawie jej nie poznałem. Ale te oczy ? Te oczy rozpoznam wszędzie. Ma najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałem. Są nie powtarzalne i nie ma drugiej osoby która może mieć takie oczy. -Ty jesteś Amanda – powiedziałem pewny i szczęśliwy, że w końcu ją odnalazłem. Prawie rzuciłem się na nią, chcąc ją przytulić i pocałować. Na szczęście coś mnie powstrzymało. 
-Emm.. Nie. Wybacz. Jestem Annabel. Amanda to moje drugie imię. – w tym momencie bajka prysła. Jak to możliwe, aby była tak podobna do mojej dziewczyny?
-Annabel Amanda … ?
-Annabel Amanda Foster – przedstawiła się
-Oh przepraszam.. Przypominasz mi moją znajomą. – uśmiechnąłem się blado zawiedziony. Przez chwilę naprawdę byłem pewien, że to ona
-Nic się nie stało.. A wiesz, że ty mi też kogoś przypominasz ? Tylko.. nie mogę sobie skojarzyć kogo – uśmiechnęła się. – No nic. Wybacz, ale muszę lecieć. Papa – odwróciła się i poszła.
-Hej poczekaj ! – zawołałem za nią jednak już jej nie było. Gdy odwróciła się coś wypadło z jej kieszeni. Schyliłem się i podniosłem zgubę. – O żesz .. Nie wierzę – mruknąłem sam do siebie. Albo to dziwny zbieg okoliczności albo to mój naszyjnik. Mój w sensie ten który dałem Amandzie na dachu. Ten z literką Z i wygrawerowanym napisem. I wątpię aby to był zbieg okoliczności, gdyż był on robiony na zamówienie.. z prawdziwymi diamencikami w literce. Muszę odnaleźć tą dziewczynę

-Chłopaki ! –zawołałem gdy tylko wbiegłem do pokoju.
-Co się drzesz ? – zapytał Liam siedząc przed telewizorem.
-Co taki zmęczony ?  -podpytała Rita
-Psy cię goniły ? – dodał inteligenty Louis
-Co tak długo cię nie było ? – tym razem spytał Niall
-Skończyliście wywiad robić ? Jak tak to fajnie. Patrzcie co znalazłem – pokazałem przyjaciołom naszyjnik.
-Eee no i ? Zwykły łańcuszek – powiedział Niall, na wszyscy spojrzeliśmy na niego bykiem
-Skąd ty to masz ? – zapytała Rita
-Znalazłem w sklepie.. Wyleciał jednej dziewczynie – opowiedziałem im całą historię mojego poranka, a oni pierwszy raz od dawna siedzieli w ciszy wsłuchując się w każde moje słowo.
-To musiała być ona ! – poderwała się Rita. – Foster, Foster – mruczała pod nosem – Wiem ! David Foster ! David jej wujek.. Narzeczony Adeli. On ma na nazwisko Foster. Wiedziałam, że gdzieś słyszałam to nazwisko.
-Ale ona była.. Wydawało się, że wgl mnie nie zna. Jakby wgl nie pamiętała tego wszystkiego co było między nami. Zupełnie nic.
-Nie wiesz co się wydarzyło Zayn. Musisz ją odnaleźć. – powiedział Liam
-Nie trzeba, już to zrobiłem – odezwał się Harry wychylając spod laptopa. – Patrzcie – loczek pokazał nam profil na Twitterze nijakiej Annabel Foster.
-Ma chłopaka – szepnął Louis – Podobnego do ciebie, Zayn.
-I to jest ona.. Spójrz na te zdjęcia w blond włosach  - dodał Niall – Może powinieneś do niej napisać. Zaprosić ją na koncert na dachu. Może dowiedziałbyś się ..
-Daj spokój Niall. To zakończona historia. Ma chłopaka, jest szczęśliwa i jak widać mnie nie pamięta. Nie będę mieszał się na nowo w jej życie – odwróciłem się i poszedłem do pokoju.
-Jesteś idiotą Zayn !! – krzyknęli wszyscy razem. I może nawet mają racje. Jednak nie potrafiłbym z nią rozmawiać wiedząc, że ktoś teraz zastępuje moje miejsce.. Mimo wszystko wciąż nosi naszyjnik ode mnie. I muszę ją znaleźć, aby go jej oddać. Chociaż tyle.

 #Annabel
-Na dole go nie ma – zakomunikowała Jasmine
-Kuźwa ! w moim pokoju też go nie ma ! I w sklepie pana Millera też !! –zrozpaczona rzuciłam się na łóżko
-Spokojnie, znajdziesz go
-O tak oczywiście.. Zgub naszyjnik na ulicy NY i wierz, że go jeszcze znajdziesz. No sorry ale w takie bajki to ja nie wierzę – schowałam głowę w poduszkę powstrzymując się od płaczu
-A może pocieszy cię fakt, że ładnie ci w tych włosach ?
-A może pocieszy mnie fakt, że spotkałam dzisiaj Zayna Malika ? – powiedziałam, zanim przemyślałam swoje słowa. Jasmine zamilkła
-Kogo ? Jak to go spotkałaś ?!
-No normalnie. W sklepie. Kupował struny do gitary i pomogłam mu wybrać. Na początku nie mogłam skojarzyć kto to. Dopiero jak wyszłam to sobie uświadomiłam, że właśnie rozmawiałam z mega przystojny chłopakiem z One Direction..
-I nie wzięłaś autografu ? Jaka ty głupia jesteś !! – wydarła się i opadła na łóżko. Wzięła mojego laptopa i zaczęła latać z nim po pokoju pisząc.
-A tobie to co ?
-Zobacz, zobacz, zobacz, zobacz !!!  - podała mi go włączając mojego twittera.
Miałam jedną wiadomość w prywatnych.. Jedną ważną.
-O ja nie wierzę .. Czy właśnie sam Zayn Malik zaprosił mnie na ich koncert ?! I to już w środę ?!
-Idziemy prawda ? Powiedz że idziemy ! – zażądała Jas.
-Tak. Idziemy – odpowiedziałam zamyślona.
Dlaczego Zayn chciałby abym tam była ? Nie jestem nawet ich fanką .. Nie rozpoznałam go, rozmawiając z nim. Mimo, że wydawał mi się taki znajomy. Jakbym znała go kilka lat. I te jego oczy. Tak podobne do oczu Xaviera, jednak było w nich coś jeszcze.. Coś co sprawiło, że ciarki przeszły całe moje ciało. Były takie jak te ze snu. To samo uczucie.

**************
Hmm.. Nie wyszedł taki jak chciałam :/ Niestety nie udało mi się przelać wszystkich myśli na papier aby wyszło tak jak planowałam :( no ale cóż.. Mam nadzieje, że wam się spodoba :P 
To co ?? Będzie chociaż 5 kom ?? ;> Taką mam nadzieję <3
Pozdrawiam :*

8 komentarzy:

  1. podoba mi się.
    czekam na następny.
    zapraszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. kocham jak piszesz<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie :D Ciekawam jestem co się stanie dalej. Proszę szybko dodaj!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zakochałam się w tym rozdziale, jesteś cudowna, uwielbiam twojego bloga <333 Już chce następny rozdział, Pozdrawiam <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. O MY GOD .! W końcu się spotkali .! Kocham to .! Błagam niech w końcu będą razem <3 Tęsknię za nimi .!!!
    Kiedy będzie następny rozdział .?! ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. niesamowity rozdział ! mam nadzieje że częściej będziesz dodawała , i opisywała ich spotkania . < 333

    OdpowiedzUsuń
  7. fajne, fajne ; D
    http://all-we-wanna-have-is-fun.blogspot.com/ <-- czekam :(

    OdpowiedzUsuń