wtorek, 7 lutego 2012

Rozdział 2.


Rozdział 2.
Kiedy doszłam do parku, uświadomiłam sobie coś. Jak ja mam go do cholery znaleźć skoro nawet nie wiem jak on wygląda ! Stałam pod jakimś drzewem i rozglądałam się nerwowo. Ktoś podszedł od tyłu i położył mi rękę na ramieniu…

-Przepraszam nie chciałem cię wystraszyć – powiedział miło chłopak… Zaraz, zaraz.. Ja go już gdzieś widziałam..
-Ale ale to zrobiłeś – powiedziałam przestraszona-  To z tobą rozmawiałam ?? Ty masz mój telefon ?? Powiedz mi, że tak, bo dłużej bez niego nie wytrzymam.
-Heh.. Tak, mam twój telefon. Wpadłaś na mnie dzisiaj rano i wtedy wypadł ci telefon. Wołałem cię, ale nie reagowałaś, więc obstawiałem na słuchawki w uszach.. ewentualnie na problemy ze słuchem – zaśmiał się, a ja lekko uśmiechnęłam. Kiedy wyszłam od Rity, wszystko powróciło jak bumerang. Znów nie potrafiłam normalnie funkcjonować.- Potem znowu na siebie wpadliśmy i znowu mnie słuchałaś, a chciałem już ci go oddać.
-Taa.. Czas nauczyć się słuchać innych.. Mogę już ten telefon ? Jest mi pilnie potrzebny. – powiedziałam i wyciągnęłam rękę.
-Ciągle dzwonił jakiś David i obstawiam, że to twój chłopak, więc nie chciałem odbierać. Stwierdziłem, że pewnie twoi rodzice wiedzą, że go zgubiłaś, więc próbowałem się dodzwonić do nich, ale .. nie odbierali.. – kiedy powiedział to wszystko poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Chyba to zauważył,  bo 2 ostatnie słowa wyszeptał – Coś nie tak ?
-Nie, nie. Wszystko jest okey. Muszę już iść- odwróciłam się i chciałam odejść.
-No nawet mi się nie przedstawisz ?? Mieszkamy blisko siebie jeśli mieszkasz tam gdzie wpadłaś na mnie.. – zapewne chciał powiedzieć moje imię.
-Amanda.. Dokładniej Amanda Annabel Salvatore – rzuciłam i poszłam. Przeglądałam rejestr połączeń. Było kilka wiadomości do mamy i taty i kilka połączeń do nich. Poszłam kawałek dalej, ale nie dałam rady. Usiadłam na ławce i rozpłakałam się. Wiem, że to głupie, że wciąż mam numery rodziców, ale nie potrafię ich usunąć.. To tak jakbym wierzyła, że jeszcze kiedyś zadzwonią do mnie z pretensjami że jest już późno i że miałam być w domu kilka godzin temu itp. Gdzieś w środku mnie siedziały takie myśli, nadzieje. Siedziałam i żeby jeszcze bardziej się dobić oglądałam te zdjęcia, które mam na telefonie, mojej siostry, rodziców, nasze wspólne.. Tylko się tym dobijałam, ale chciałam poczuć ich obecność. Nie byłam idealną córeczką. Ciągle się z nimi o coś kłóciłam, robiłam awantury o byle co, biłam się z siostrą, dokuczałam jej i byłam wredna. Tak bardzo teraz żałuje tego wszystkiego. Oczywiście nie  było tylko złych chwil. Poczucie humoru miałam zdecydowanie po tacie. Zawsze się razem z czegoś (albo kogoś) nabijaliśmy, a najczęściej była to moja mama. W sumie to każdy z nas miał poczucie humoru i nie było dnia żeby nie płakać ze śmiechu. I to właśnie było dla mnie najgorsze… Uświadomienie sobie, że coś takiego nigdy już nie powróci i nie będzie miało miejsca. Kiedy myślałam po raz kolejny o tym łzy płynęły mi strumieniem po policzkach. Ktoś usiadł koło mnie.
-Przepraszam jeśli powiedziałem coś nie tak.. Dlaczego płaczesz ?? – powiedział chłopak.. Kurde kim on jest. Znam go ale skąd..
-To nic takiego. Nie chcę o tym mówić.. A ty jesteś… - powiedziałam ocierając łzy. On się tylko zaśmiał
-Nie sądziłem, że będę musiał się tutaj w Londynie komuś przedstawiać, ale ty nie jesteś stąd, prawda ?? – powiedział z uśmiechem
-Niee.. Jestem z Polski.. Mieszkam tu od 6 miesięcy
-Jestem Zayn Malik – powiedział i uśmiechnął się do mnie
-Wiedziałam, że skądś cię znam – powiedziałam i posłałam mu lekki sztuczny i wymuszony uśmiech.
-Powiesz mi dlaczego płakałaś ?? Wiem, że powiedziałem cos nie tak i to dlatego..
-Nie, nie dlatego.. Po prostu na przyszłość nie wspominaj o mojej rodzinie, dobrze ?
-Jasne.. Widzę, że ktoś tu szykuję już przyszłość – powiedział i puścił mi oczko
-Ehh.. Jeszcze sam się przekonasz o co chodzi.. – wstałam i ruszyłam w stronę domu.
-Ej poczekaj odprowadzę cię. – podbiegł do mnie
-Nie dzięki. Nie trzeba. Znam drogę.
-Ale ja nalegam
-Ja też. Chcę iść sama- zatrzymałam się i powiedziałam. Następnie założyłam okulary i wyjęłam słuchawki.
-Okey, ale i tak idziemy w tą samą stronę.
-Świetnie.. –burknęłam i założyłam słuchawki. Gdy byłam ich fanką zawsze najbardziej podobał mi się Zayn i zawsze tylko Zayn, a teraz ten sam Zayn idzie koło mnie. Nie chciałam z nim żadnej przyjaźni ani z żadnym z 1D, ale wiedziałam, że póki Rita to moja przyjaciółka, będę musiała jakoś z nimi żyć. Pamiętam jak bardzo byłam zauroczona Malikiem i było to zaledwie 2 lata temu czy jakoś tak. Nie chciałam żeby było tak, że po bliższym spotkaniu się w nim zakocham, dlatego będę trzymać ich na dystans tak jak i resztę.. Tak jak i każdego osobnika prócz tych 3 osób, które znam od 6 miesięcy.. Jedyne bliskie mi osoby. Kiedy doszłam pod dom spojrzałam w stronę Zayna, mówił coś.
-Mówiłeś coś do mnie ??
-Serio nic nie słyszałaś ? Myślałem, że tylko udajesz..
-No inteligencją to ty nie grzeszysz przystojniaku – odwróciłam się i weszłam do domu. Ciotka (nie wiem czemu ale raz mówiłam ciotka a raz Adela) i David siedzieli na kanapie i coś oglądali. Jak zawsze obejmował ją ramieniem.
-I co ? Masz telefon ? – zapytała Adela, kiedy tylko weszłam.
-Tak, mam – pomachałam jej telefonem i zdjęłam okulary i buty. –Zgadnij kto go miał – poszłam do kuchni po coś do picia.
-No nie wiem.. Nie chce mi się zgadywać, mów
-Zayn Malik – powiedziałam kiedy weszłam do salonu ze szklanką wody
-Ten z One Direction ?? A no tak przecież oni mieszkają chyba 2 domy w tamtą stronę – powiedział David i pokazał ręką..
-Czyli w tym dużym domu na rogu w po lewej stronie??
-Oh, no patrz jaka mądra.. I co szykuje się romansik ? – dodał
-O tak.. W twojej głowie chyba. – powiedziałam i podeszłam bliżej nich.
-Ej Ana.. Płakałaś ?? – zapytała Adela.. Ciągle mówili do mnie inaczej. Raz zdrabniali moje imię Amanda a raz drugie imię Annabel.. W sumie to nie przeszkadzało mi to.
-Nie – odpowiedziałam szybko
-Przecież widzę.. Ama musisz …
-Zacząć żyć na nowo, bo właśnie tego by chcieli moi rodzice ? Tak wiem ! Dzisiaj u Rity po raz pierwszy chyba się śmiałam i wygłupiałam, ale potem poszłam po ten pieprzony telefon i Zayn powiedział, że kiedy dzwonił David myślał, że to mój chłopak i dlatego nie odbierał i sądził, ze pewnie moi rodzice będą wiedzieć, że zgubiłam telefon i dzwonił do nich ale nie odbierali .. Wiesz jak ja się poczułam kiedy on to mówił ?? – Kiedy zaczęłam to mówić znowu miałam łzy w oczach. – Wiesz ile bym dała żeby odebrali te telefony ?? Żeby byli przy mnie choć jeszcze tylko na jeden dzień ? Zginęli kiedy byliśmy skłóceni ! Nie miałam nawet szansy powiedzieć jak bardzo ich kocham, a ostatnie słowa jakie usłyszeli ode mnie to „Nienawidzę was” które wykrzyczałam im w twarz gdy powiedzieli że za karę nie mogę jechać z nimi.. Miałam takie dziwne przeczucie, że coś się stanie i stało ! powinnam była ich zatrzymać… - Adela podeszła i przytuliła mnie.
-Nie płacz, kochanie. Nie możesz się tym wiecznie obwiniać .. to nie jest twoja wina..
-Nie ważne..- mruknęłam i pobiegłam na górę. To co najbardziej pomagało mi w takich momentach to włączenie muzyki i robienie tego co kocham najbardziej czyli tańca. Zawsze mi to pomagało. Potrafiłam przez to wyrazić siebie i pozbyć się nadmiernej energii.
-Ekhem.. Nie żeby coś, bo tańczysz zajebiście, ale mogłabyś troszkę ściszyć tą muzykę, albo chociaż okno zamknąć.. Proszę .. – usłyszałam kiedy na chwilę wyłączyłam radio. Spojrzałam przez ogromne okno w moim pokoju, które jak zawsze było otwarte. Zobaczyłam chłopaka w domu obok, który również wychylał się przez okno.
-Eee.. Jasne. Okey.. – powiedziałam- Ej jak długo tu mieszkasz ?? Bo ja od pół roku nikogo ty nie widziałam i nigdy nikomu nie przeszkadzała moja muzyka.
-Mnie też nie przeszkadza.. No chociaż odrobinę tak, gdyż nie mogę skupić się na grze – powiedział i pokazał mi gitarę.- a mieszkam tu już od jakiegoś czasu razem z przyjaciółmi, ale długo nas nie było i dopiero wczoraj wróciliśmy.- dodał i uśmiechnął się. Przystojny był. Jej.. To już drugi taki dzisiaj.
-Grasz na gitarze ?? – zapytałam – Czekaj, czekaj.. Ty jesteś jeden z One Direction prawda ?? Nie powinieneś mieszkać w tym domu na rogu ??
-Eee.. Taak, jestem Niall Horan i tak gram na gitarze i nie.. nie powinienem tam mieszkać… Dlaczego tak pomyślałaś ? – powiedział lekko zdezorientowany
-Ktoś mi tak powiedział.. Dobra nie ważne. Nie będę ci przeszkadzać i .. – ktoś mi przerwał
-Niall !!!!!!!!!!!! Powiedz Haroldowi, że w tej chwili ma mi oddać wszystkie moje marchewki !!  - krzyczał, a właściwie piszczał szatyn. Nie pamiętam jak on się nazywa, ale chyba Liam… A może Louis ?? Na pewno któryś z tych dwóch, gdyż Zayna i Nialla już znam, a on mówił o Haroldzie.. Czyli miał na myśli tego słodkiego chłopaka Harrego. Jej jaka ja inteligentna.
-Spokojnie Lou .. Powiedz mi co się stało i dlaczego nie pójdziesz z tym do Liama – powiedział i ugryzł kawałek jabłka, które trzymał cały czas w ręku.. Czyli to był jednak Louis.. Jakby nie było to prawie trafiłam.
-No bo Harry zobaczył w Internecie moje zdjęcie z Eleanor i powiedział, że go zdradzam i zabrał mi wszystkie marchewki i kazał wynieść się na kanapę- mówił, a raczej dalej piszczał udając że płacze. Niall słuchając go zerkał co chwile to na mnie to na Louisa  , próbując przy tym nie roześmiać się. Patrzyłam na tą scenę z dość dziwnym wyrazem twarzy, jak podejrzewam.
-Nic się nie przejmuj. Oni tak zawsze.. Jeszcze zdążysz się przekonać- powiedział  i zaczął się śmiać
-Taa.. Nie wątpię. – chciałam zamknąć już okno, ale ten od marchewek coś krzyknął. – Coś mówiłeś??
-Taak.. Powiedziałem dokładnie „CÓŻ TO ZA ŚLICZNA DZIEWCZYNA W TYM OKNIE NAPRZECIW ?? CZY TO ABY DZIEWCZYNA CZY PIĘKNA MARCHEW ”- powiedział teatralnie, jakby recytował tekst z Romea i Julii.
-Marchew ?? Serio porównujesz dziewczynę do marchewki czy tylko jaja se robisz ?- zapytałam zdziwiona
-Louis kocha marchewki.. Widzę, że do naszych fanek to ty nie należysz – powiedział blondyn i puścił mi oczko
-Byłam nią jakiś czas temu.. A teraz mam kilka spraw do załatwienia, więc żegnam. – zamknęłam okno i spuściłam żaluzje. Siedziałam jeszcze chwile na moim ulubionym miejscu w pokoju, a mianowicie na wielkim „parapecie” na którym był położony materac i poduszki. Zawsze uwielbiałam tak siedzieć i patrzeć przez okno, piszą w pamiętniku lub po prostu rozmyślając. Tym razem siedziałam kilka godzin słuchając muzyki i przeglądając Internet na moim tablecie. Byłam ciekawa co robią moi sąsiedzi wiec podniosłam trochę żaluzje i spojrzałam. Niall coś jadł i co chwilę się śmiał. Harry trzymał tableta i coś przeglądał,  Zayn z kimś smsował, a Liam gadał przez telefon. Louis jako jedyny leżał na kanapie, jedząc marchewkę i oglądając coś w TV. Kiedy przyjrzałam się uważniej zobaczyłam, że to mój ulubiony serial. Szybko rzuciłam się po pilota, ale niestety nie działał mi ten program. Zapomniałam, że ostatnio odłączyłam jakieś kable i David miał to zrobić, ale nie chce mu się ruszyć swojego tyłka. Nie mogłam przegapić odcinka więc podniosłam rolety i otworzyłam okno. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz i rzuciłam do nich, na znak żeby otworzyli okno. Odległość między oknami była naprawdę mała.. gdybym była taka jak kiedyś to już wiem jak wymknęłabym się z domu. Niall podszedł do okna.
-Czemu rzucasz do nas poduszkami ?? – powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha
-Poduszką, bo rzuciłam tylko jedną, jak już coś i powiedz Zaynowi żeby przesunął swój przystojny łeb i tą idealną fryzurę i przekaż Louisowi żeby pogłośnił TV, bo chcę obejrzeć mój ulubiony serial, który on ogląda. – powiedziałam troche sarkastycznie ale miło.. w miarę – I od razu wyprzedzam twoje kolejne pytanie. Mam telewizor ale go zepsułam.. – dodałam a chłopak tylko się zaśmiał i pokręcił głową. Przekazał chłopakom dokładnie moje słowa. Chłopaki się przesunęli, a Lou przestawił trochę telewizor. – Dzięki- powiedziałam
-A nie łatwiej byłoby ci wpaść do nas ?? – zapytał Zayn z uśmieszkiem
-Nie.. Nie lubię iść na łatwiznę i proszę cie bardzo grzecznie .. ZAMKNIJ SIĘ ,  bo my tu chcemy serial obejrzeć. – powiedziałam – Prawda Lou ? – dodałam słodko
-Prawda, prawda ..
-Amanda lub Annabel.. jak wolisz – odezwał się Zayn i każdy spojrzał się na niego a potem na mnie. Ja tylko machnęłam ręką. Oglądaliśmy tak wszyscy razem, bo chłopaki stwierdzili że nie będą tak siedzieć i się przyłączą, choć nic nie rozumieli i ciągle zadawali głupie pytania. Za odzywanie się dostawali w te durne czaszki od Louisa.. właściwie to ode mnie, ale od Lou bo miał bliżej.
Przez godzinę siedziałam tak w oknie, a potem poszłam się wykąpać i przebrać. Następnie położyłam się do łóżka. Zastanawiałam się nad moim zachowaniem do nich. Nie było takie jak do innych. Fakt byłam trochę wredna, ale tylko dla Zayna.. No cóż.. Bywa. Myślałam o tym czy nie powinnam naprawdę zamknąć pewnego rozdziału w swoim życiu i zacząć wszystko na nowo. Postanowiłam że spróbuję to zrobić. Rita ma rację. Rodzice nie chcieli by żebym marnowała życie. Nigdy o nich nie zapomnę i będą zawsze w mich sercach. Wiem, ze jeszcze trochę potrwa zanim mi się to uda, ale przysięgłam sobie, że będę się starała. Z tą myślą zasnęłam.
************************************************************
Co tu dużo pisać.. Dziękuje wam za komentarze i mam nadzieję że spodoba wam się ten rozdział :* To ostatnie dni moich ferii zimowych :( więc od przyszłego tygodnia rozdziały będą pojawiać się rzadziej :(  

7 komentarzy:

  1. Zajebisty! Serio ! Kocham Cię ! Kiedy nn ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie jutro PATI ! No chyba, że będę miała długo trening i nie będę miała weny to w czwartek :P

      Usuń
    2. A no tak współczuje Ci! Terening od 9;00 do 17;00 . Woow , za bym deadła normalnie xddd *__* . Nie ja wiem ,że masz wene !

      Usuń
  2. Jest zajebisty! Prawie się popłakałam jak czytałam ;p Czekam na 3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny, świetny cudowny, nie chcę się powtarzać ale jest ZAJEBIŚCIE!

    OdpowiedzUsuń